Piszę

Bullerbyn

Po pierwszym dniu pobytu w Vimmerby, wróciliśmy na camping tak zachwyceni, że do późnej nocy rozmawialiśmy o tym, co zobaczyliśmy i co nas czeka kolejnego dnia. A następnego dnia czekała nas wyprawa do Bullerbyn, którego prawdziwa nazwa to Sevedstorp. Na drogowskazach znajdują się obydwie nazwy, bo przecież każdy pamięta przede wszystkim Bullerbyn.

Zagroda Południowa

W wiosce trzeba zaparkować auto na płatnym parkingu – płatność w kawiarni przy najsłynniejszych domkach na świecie. I już po kilku krokach pojawiły się małe, czerwone domki znane wszystkim jako zagroda północna, środkowa i południowa. Być tam i je zobaczyć… tego uczucia nie da się opisać. Przyznam, że się wzruszyłam. W zagrodzie północnej mieszkają ludzie i choć przyzwyczaili się, że zza płotu ciągle ktoś ogląda ich domek, to wchodzić na jego teren nie można, a zagrodę południową można nawet wynająć i zamieszkać w niej.

Zagroda Środkowa
Zagroda Północna

Stoi tam też stodoła, jest trochę zwierząt gospodarskich. Wszyscy zwiedzający kierują się jednak do kawiarni. To już czas na #fika, czyli codzienną, szwedzka kawę z ciasteczkiem lub bułeczką cynamonową. Mmmm… pasują mi takie przerwy:-)

Klimatyczna kawiarnia w Bullerbyn

Byłam szczęśliwa, że mogłam być w miejscu, które znam z filmu i książki, jednak samo Bullerbyn wyobrażałam sobie nieco inaczej. W moim odczuciu to trochę zaniedbane miejsce i popijając kawkę wyobrażałam już sobie trochę więcej zasadzonych kwiatów, bardziej wypielęgnowane ogródki. Ale jednak mrużąc oczy, widziałam wszystkie dzieciaki i dziadziusia siedzącego pod drzewem, słyszałam śmiechy i przypominały mi się całe rozdziały książki.

Dla prawdziwych miłośników „Dzieci z Bullerbyn” to obowiązkowe miejsce do odwiedzenia!

Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *